„W szkole dzieje się dużo dobra – mimo sytuacji kryzysowej w której wszyscy się znaleźliśmy” – wywiad

Na Ukrainie toczy się wojna. Budzi to skrajne emocje w każdym z nas – sytuacja ta dotyka także środowiska szkolno-wychowawcze – uczniów, rodziców i nauczycieli. W jaki sposób szkoły radzą sobie z pojawieniem się w placówkach niespodziewanych uczniów zza naszej wschodniej granicy opowiada nam Emilia Wojdyła dyrektorka Zespołu Przedszkolno-Szkolnego nr 2 w Warszawie

Jolanta Kobojek: Jak wygląda obecnie sytuacja w Państwa szkole w kontekście niespodziewanej obecności uczniów z Ukrainy?

Emilia Wojdyła: W naszej szkole tak naprawdę ta sytuacja nie jest do końca sytuacją nową ponieważ przed 24 lutego, czyli przed początkiem wojny, w naszych klasach „ogólnych” – z polskimi dziećmi – uczyło się prawie czterdzieścioro dzieci z Ukrainy. W związku z tym choć wydarzenia 24 lutego i dni kolejnych odmieniły naszą szkolną rzeczywistość, bo z dnia na dzień przyszło dużo więcej tych dzieci, to udało nam się wyjątkowo szybko utworzyć dwa oddziały przygotowawcze.

Placówki szkolne nie są pozostawione same sobie w kontekście pomocy uczniom i rodzicom przybyłym w ostatnich dniach i tygodniach do Polski z Ukrainy. Otrzymują wsparcie nie tylko od instytucji państwowych i naukowych, ale także od środowiska lokalnego w którym placówka funkcjonuje.

JK: Sytuacja w której się znaleźliśmy generuje, można powiedzieć, spiralę pomocy. Nie jesteście, jako nauczyciele i dyrekcja szkoły pozostawieni sami sobie.

EW: Tak, mamy pomoc. Szczególnie wdzięczni jesteśmy za wsparcie Polskiej Akademii Nauk, w zakresie edukacyjnym, i za pomoc znajdującej po sąsiedzku naszej szkoły poradni pedagogiczno-psychologicznej.

JK:   Czy łatwo szukać dobrych stron sytuacji, w której się znajdujemy? Czy da się je znaleźć?

EW: Dzieje się dużo dobra – w kontekście wsparcia i pomocy dzieciom w przystosowaniu się do rzeczywistości w której się znaleźli. I to wsparcia nie tylko ze strony dorosłych, ale także i rówieśników.

Szkoła to nie tylko miejsce edukacji, ale też wspierania młodych ludzi w ich rozwoju emocjonalnym i społecznym. Jedynym z wyzwań stojącym przed nauczycielami i wychowawcami jest pomoc uczniom w dostosowaniu się do normalnego życia po doświadczeniu tragedii wojny.

JK: Co jest teraz najbardziej potrzebne uczniom z Ukrainy? 

EW: Nauka, w tym momencie, znajduje się na drugim planie. Najważniejsze jest zapewnienie naszym uczniom i ich rodzinom poczucia bezpieczeństwa. A jednocześnie nadziei na to, że wojna się skończy i powrócą do swoich domów.

Zadaniem szkoły jest przygotowanie uczniów do dalszego życia, do umiejętności dokonywania wyborów, które pozwolą im ukształtować swoją przyszłość. Czy o takim dalszym spojrzeniu, pewnych celach edukacyjnych, które zrealizują się za 5-10 lat możemy myśleć w obecnej sytuacji, która zmusza nas do działania „tu i teraz”?

JK: Wszyscy mamy nadzieję, że powrót uchodźców do ich domów będzie możliwy, że sytuacja się unormuje. Ale w tej chwili, kiedy patrzymy na to ci się dzieje, kiedy zastanawiamy się co dalej, to jakie cele – jako szkoła – stawiacie sobie w kontekście przyszłości waszych wychowanków?

EW: Podstawowym celem jest budowanie w nich dobrej samooceny, wspomnianego już poczucia bezpieczeństwa, ale też ofiarowanie im narzędzi – np. umiejętności posługiwania się językiem polskim – które pomogą im poczuć wspólnotę, dadzą szansę na zmniejszenie uczucia wyobcowania. 

Każdy z nas śledzi informacje o tym co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Cały czas temat ten obecny jest w codziennych rozmowach, ale nie możemy nawet wyobrazić sobie tego co doświadczyli uchodźcy. A jednak – placówki szkolno-wychowawcze mają podjąć się w jakimś stopniu pomocy uczniom, którzy doświadczyli niesamowitej traumy.

JK: Czy dzieci wracają do tych obrazów, wydarzeń które zostawiły na Ukrainie?

EW: Nie, przynajmniej ja nie mam takich doświadczeń. To o czym mówią, to, to, że wrócą do domów.

JK: Jak wygląda, w ramach szkoły, ta pomoc psychologiczno-pedagogiczna?

EW: Pomoc ta polega m.in. na prowadzeniu cyklu zajęć, spotkań z naszymi psychologami i pedagogami. Oczywiście z towarzyszeniem osoby posługującej się językiem ukraińskim by ułatwić komunikację.

JK: Rozmawiamy o uczniach, o rodzicach, którzy przybyli do nas z Ukrainy. A jak w tym czasie i z tą sytuacją radzą sobie nauczyciele? Czy ich emocje wpływają na sposób zachowania, prowadzenia zajęć? Czy oni także potrzebują pomocy by radzić sobie z tą nietypową dla nich sytuacją kiedy stali się odpowiedzialni za aklimatyzację Ukraińców w nowej rzeczywistości? I czy mają akceptować różne zachowania prezentowane przez nowych uczniów?

EW: Trudno mi mówić za jakiegoś innego nauczyciela, ale ja osobiście to akceptuję – bo nie rozumiem tej sytuacji, nikt z nas chyba jej nie rozumie, ale nie możemy mieć takiego poczucia, że skoro zorganizowaliśmy pomoc, jakieś struktury, to powinni nam być za to wdzięczni do końca życia. Cały czas się uczymy tego jak postępować.

Szkoły, mimo otrzymywanego już wsparcia, cały czas zmagają się z nowymi wyzwaniami i musza wypracowywać procedury i sposoby reagowania na określone sytuacje.

JK: Czego w tej chwili potrzeba najbardziej?

EW: Najbardziej potrzeba ciepła, takiego ludzkiego i pokazywania tym dzieciom, że wiele potrafią, że są w stanie pokonać trudności.

JK: A czego trzeba w tej sytuacji unikać?

EW: Nie jestem psychologiem, więc nie jestem pewna. Ale jeżeli chodzi o nauczycieli, to myślenia, że jest jakaś podstawa programowa i trzeba ją zrealizować, że trzeba osiągnąć z tymi dziećmi konkretne edukacyjne cele np. na języku polskim.

JK: A czego najbardziej potrzeba nauczycielem? Czy zgłaszają jakieś potrzeby, a może propozycje rozwiązań konkretnych problemów?

EW: Jedynie bariera językowa, ale nie ma innej możliwości niż nauka, ale jak już wspomniałam nauczyciele nad tym pracują. Mamy podręczniki do nauki języka polskiego dla obcokrajowców, mamy też spotkania i szkolenia dla nauczycieli, jak uczyć innych przedmiotów w języku polskim.

JK: Co obok, już przytoczonych rozwiązań, mogłaby Pani jeszcze zaproponować innym szkołom?

EW: Zachęcanie uczniów z Ukrainy do nieformalnych spotkań z ich polskimi rówieśnikami i wspólne uczestnictwo w zajęciach np. świetlicowych. Szczególnie młodszym uczniom może to pomóc w szybszym zaaklimatyzowaniu się i później łatwiejszym przejściu z oddziałów przygotowujących do normalnych klas.

JK: Czego, na zakończenie naszego spotkania, można życzyć nauczycielom i całej wspólnocie szkoły na nadchodzące dni?

EW: Ja chętnie przyjmuję uczniów z Ukrainy, cały czas przybywają nowi. Mam tylko nadzieję, że wspólnie uda nam się zrealizować misję nauczycieli – w poczuciu bezpieczeństwa – zapewnić im dobre wychowanie i wykształcenie.