Rola wychowawcy w czasie wojny na Ukrainie – czego uczą nas doświadczenia pracy z uczniami Szkoły Umiejętności w Lubartowie

Ze Szkołą Umiejętności w Lubartowie nawiązaliśmy współpracę dzięki temu, że aktywnie włączyła się w „Szkolną inicjatywę profilaktyczną Nawigacja w każdą pogodę”. Przedstawicielka tej branżowej szkoły z Lubelszczyzny uczestniczyła w spotkaniach szkoleniowych i superwizjach online. Wiedzieliśmy więc, że w Szkole Umiejętności uczą się nie tylko uczniowie z Polski, ale także z Ukrainy i Białorusi. Do 24 lutego 2022 fakt ten nie przykuwał naszej uwagi, jednak sytuacja miała zmienić się diametralnie.

Tragiczna w skutkach decyzja władz Rosji o inwazji na Ukrainę wywołała lawinę zdarzeń. Pomoc setkom tysięcy napływających z Ukrainy uchodźców to wielkie wyzwanie dla Polski, a więc także dla polskiej szkoły – wychowawców, rodziców i uczniów.

W sytuacjach kryzysowych trzeba działać szybko i szybko się uczyć. Potrzebne są rozwiązania bliskie praktyki. Najcenniejsze są konkretne doświadczenia tych, których nowa sytuacja dotknęła najmocniej i dlatego najszybciej musieli na nią zareagować. Takie doświadczenia ma właśnie szkoła Umiejętności w Lubartowie. Jestem wdzięczny pani dyrektor Urszuli Ziomek za rozmowę i za zgodę na opracowanie tekstu opartego na jej relacji.

Zanim przejdę do relacji z Lubartowa – kilka słów wprowadzenia. Instytut Profilaktyki Zintegrowanej (IPZIN), którym kieruję, realizuje w bieżącym roku szkolnym projekt, którego celem jest wsparcie psychiczne uczniów w okresie, gdy kondycja psychiczna dzieci i młodzieży została poważnie osłabiona przez konsekwencje trwającej od dwóch lat pandemii COVID-19. Projekt jest realizowany w ramach programu Ministra Edukacji i Nauki „Społeczna odpowiedzialność nauki”.

Prowadzone działania są jedną z form wdrażania rekomendacji zawartych w raporcie naukowym opracowanym w roku 2021 przez IPZIN (na zlecenie MEiN) pt.: Jak wspierać uczniów po roku epidemii. Wyzwania, rekomendacje z obszaru wychowania, profilaktyki i zdrowia psychicznego (raport jest dostępny na stronie naszej stronie, a także na stronach ORE i wielu kuratoriów). Zbiór zawartych w nim 14 rekomendacji opartych na wynikach badań naukowych wciąż pozostaje aktualny, a większość proponowanych sposobów wspierania psychicznego uczniów w czasie pandemii ma uniwersalny charakter. Da się je wykorzystać w różnych sytuacjach kryzysowych – także w czasie kryzysu, który spowodowała wojna na Ukrainie. Wybuch wojny i napływ fali uchodźców to wydarzenia tak nagłe i tak dramatyczne, że konieczne jest jednak przemyślenie i odpowiednie dostosowanie działań wychowawczych, profilaktycznych i pomocowych. W tym dostosowaniu ogromnie pomóc może nauka z doświadczeń pedagogów i wychowawców, którzy pracują w placówkach leżących blisko granicy. W szkołach, gdzie uchodźcy docierali od pierwszego dnia wojny i gdzie już wcześniej uczyła się młodzież z Ukrainy.

Z panią dyrektor Urszulą Ziomek rozmawiałem w poniedziałek 7 marca. W oparciu o tę rozmowę przygotowałem autoryzowaną relację. Spisałem ją zgodnie z chronologią pytań, które zadawałem. Odpowiedzi pani dyrektor zapisywałem własnym językiem. Zachowałem wierność głębszego sensu zawartego w wypowiedziach, ale – poza kluczowymi zdaniami – nie są to dosłowne stwierdzenia pani Urszuli. W jednym miejscu umieściłem mój własny komentarz, który jest pisany kursywą i w nawiasie kwadratowym.

Czy w obecnej sytuacji przydatna jest Państwu wiedza ekspertów zajmujących się traumą psychiczną związaną z wojną?

– Kuratorium w Lublinie bardzo szybko zorganizowało spotkania online z psychologami wojskowymi przeznaczone dla kadry szkół. Uczestniczyliśmy w nich. Od wybuchu wojny na Ukrainie dzieje się u nas tak wiele, że spotkania te były najbardziej pomocne po prostu jako moment zatrzymania i refleksji. My tu jesteśmy jak na poligonie. Nie ma czasu na teoretyczne rozważania. Tylko na konkretne, proste, praktyczne wskazówki. A sytuacja i tak może nas zaskoczyć, bo zdarzy się coś, czego nie przewidzimy. Widzimy, że teraz jest czas, gdy trzeba zaufać swojej mądrości życiowej i postawić na najprostsze i najbardziej podstawowe metody wsparcia. W obecnej sytuacji to, czego szczególnie potrzeba, to rozmawiać z uczniami i być z nimi. Po prostu. I jeszcze trzeba być uważnym. Część naszych uczniów – i tych z Polski, i tych z Ukrainy czy Białorusi – mieszka w internacie. Są w szkole dzień i noc. Trzeba być blisko nich i reagować na to, co się dzieje.

Na przykład, nagle uczeń czy uczennica wybucha agresją w sposób, jaki się nigdy tej osobie nie zdarzał. Jest to agresja wobec wychowawcy, a jej forma jest zupełnie niedopuszczalna. Zaraz po tym zdarzeniu omawiamy co się stało. Siadamy razem z tą osobą, z tym wychowawcą i z grupą uczniów, którzy byli świadkami. Okazuje się, że osoba, która wybuchła na wychowawcę, od kilku godzin nie może się skontaktować ze swoją rodziną na Ukrainie. Bardzo to przeżywa. Bardzo się martwi. I nie umiała sobie poradzić z emocjami.

[Ten przykład pokazuje uważność kadry szkolnej. Reakcja bardzo szybka, ale zaczynająca się od rozmowy, wyjaśnienia. Dzięki temu, że osoba ta została wysłuchana, mogła doświadczyć wsparcia. A wszystkim pomogło to zobaczyć sprawę we właściwych proporcjach. Bo czym jest słowny wybuch na wychowawcę wobec przerażenia czy najbliżsi żyją. Dla uczniów – świadków zdarzenia – to wielka lekcja empatii. Byli świadkami wybuchu tej osoby, ale też i uczestnikami wyjaśniającej rozmowy.

Od strony psychologicznej, osoba przeżywająca silny stres często tłumi w sobie uczucia, a one się coraz bardziej gromadzą i jest ich coraz więcej. I gdy nagle dochodzi do wybuchu, to często jest to wybuch skierowany na osobę bezpieczną, na kogoś, komu na mnie zależy, kogo się nie boję, kto mnie zaakceptuje nawet takiego. Jest w tym pewien paradoks. Gdyby nie doszło do omówienia tej sytuacji w obecności danej osoby i wychowawcy, to wychowawca mógłby myśleć, że uczeń ma coś przeciwko niemu. A jest dokładnie odwrotnie. Właśnie przy tym wychowawcy czuł się na tyle bezpiecznie, że się rozluźnił – a wtedy nagromadzone uczucia same z wielką siłą wydostały się na zewnątrz – dop. Szymon Grzelak prezes IPZIN]

Część waszych stałych uczniów jest z Ukrainy. Jak obecna sytuacja na nich wpływa? Czy przybywają do was uchodźcy?

– Jesteśmy szkołą branżową pierwszego i drugiego stopnia. Część naszych uczniów ma już ponad 18 lat. Inwazja się zaczęła w momencie, gdy jeszcze trwały ferie w naszym województwie. Spora część uczniów pochodzących z Ukrainy nie wróciła do szkoły. Bronią swojego kraju dołączając do walki lub pomagają w inny sposób. O ile się da, z niektórymi mamy kontakt.

Tym, którzy są w szkole mówię: „Tam walczą i mają swoją rolę. A tu trzeba się uczyć i pracować, by jak najwięcej umieć. Kto wie, może tu między wami siedzi przyszły prezydent Ukrainy?”

Żona jednego z naszych pracowników została w Kijowie i tam zastał ją początek wojny. Wszyscy bardzo się martwiliśmy o nią. Po wielu dniach udało jej się w końcu dotrzeć do nas. Wszyscy odetchnęliśmy.

Uczniowie z Ukrainy boją się o swoje rodziny, które zostały. Na ile to możliwe zależy nam na tym, by ich rodziny trafiały do nas, do Lubartowa, a nie gdzieś daleko od swoich dzieci. W pierwszych dniach wojny dotarły do nas dwie rodziny – kobiety z dziećmi. Na początku każdy nagły stuk i huk był dla nich stresem – tak mają ludzie, którzy byli pod bombami. Te reakcje stopniowo mijają.

Gdy ktoś z uchodźców do nas dociera, o nic nie wypytujemy. Opowiadają, jeśli sami chcą i tyle, ile chcą. A my prostu otaczamy opieką i dajemy to, co jest potrzebne. Wyjazd z Ukrainy to dla nich ucieczka przed dramatem wojny, ale to przecież bardzo trudne. Zostawiają wszystko. Nie wiedzą kiedy wrócą i co zastaną w swojej miejscowości, ani czy nadal stoi ich dom. Dla niektórych osób przyjazd do Polski jest tym trudniejszy, że nigdy nie byli za granicą. Wszystko jest inne, nowe.

Przyjechała do nas babcia z dwiema nastoletnimi wnuczkami. One były tak zestresowane, że nie chciały nic jeść. Dostały tu u nas w Lubartowie wszystko czego potrzebowały. Poprosiliśmy ich by zrobiły listę czego potrzebują. Dostały środki czystości, buty. Dodaliśmy im też damskie kosmetyki i coś do malowania. I dopiero wtedy trochę się rozluźniły, poczuły się bezpieczniej. Zobaczyliśmy na ich twarzach pierwszy uśmiech.

W jaki sposób organizujecie obecnie życie szkoły, internatu? Co się zmieniło?

– Tak, jak mówiłam, działamy w oparciu o taką mądrość życiową, jaką mamy. Widzimy, że ciągłe słuchanie wiadomości nie jest dobre. W internacie mamy zasadę, że oglądamy je razem z uczniami raz dziennie, wieczorem. Omawiamy je wspólnie. Nie uciekamy od rzeczywistości. Patrzymy co się dzieje i o tym rozmawiamy.

Nie chcemy, by uczniowie oddawali się przygnębiającym rozmyślaniom, by przygniatały ich złe wiadomości i ponure myśli – wszystkich uczniów, ale zwłaszcza tych z internatu, którzy nie wracają codziennie do domu, do rodziny. Szukamy sposobów na konstruktywne zaangażowanie. Robimy akcje charytatywne, uczniowie angażują się w wolontariat. W rozmowach i na lekcjach wychowawczych zachęcamy do drobnych wyrzeczeń i przeznaczania zaoszczędzonych środków na pomoc. Uczniowie spisują te postanowienia i je realizują. Niektórzy nasi uczniowie palą. I taki uczeń na przykład postanawia, że nie zapali 3 papierosów, a te dwa złote i pięćdziesiąt groszy przeznaczy na pomoc. I to się zbiera dzień po dniu. Nie chodzi o to, by to były wielkie postanowienia, ale by każdy spróbował coś z siebie dać.

Uczniowie to rozumieją, że trzeba się angażować. Tam ludzie są pod ostrzałem, a my możemy się chociaż troszkę ograniczać i dać coś od siebie, by pomóc.

Przekucie energii uczniów w pożyteczne działanie to jednocześnie dobro dla innych i dla nich samych. Szkoła Umiejętności specjalizuje się w gastronomii i mechanice. Jest nauka, są praktyki. Niedawno były kłopoty z prądem. Trzeba było zrobić kuchnię polową. W ten sposób uczniowie robili coś potrzebnego, ważnego, a zarazem nie mieli czasu by siedzieć i rozmyślać.

Inni uczniowie robili na lekcji żółto-niebieskie kwiatki z bibuły. To z jednej strony znak solidarności z Ukrainą, ale zarazem konkretne, konstruktywne zajęcie.

Wiemy, że dziś wszyscy się angażują, jest pomoc, energia, ale niedługo nie będzie tej siły pierwszego zrywu, a problemy dalej będą. Gdy przyjdzie taki czas, będziemy szukać sposobów, by sobie poradzić. A na razie korzystamy z sił, które są i włączamy uczniów w to, co w czym mogą pomóc.

Macie też uczniów z Białorusi. Jak oni przeżywają sytuację wiedząc, że reżim Łukaszenki wspiera Putina w inwazji?

– Dla nas i dla uczniów jest oczywiste, że nie jesteśmy przeciwko nikomu. Ani przeciwko Rosjanom, ani Białorusinom. Zwykli ludzie nie są odpowiedzialni za reżimy, które mają pełną władzę i korzystają z niej, by rozpętać wojnę.

Powstał u nas taki „kącik pamięci”. Uczniowie się spotykają i na przykład śpiewają hymny. I śpiewają je wspólnie ci z Polski, Ukrainy i Białorusi. Hymn polski i ukraiński wszyscy chcą śpiewać. Ale Białorusini nie chcą teraz śpiewać białoruskiego. Chcą śpiewać polski i ukraiński. Szanujemy to.

Uczniom z Białorusi jest trudno, są rozdarci. Widzą zło tej wojny, a jednocześnie wiedzą, że ich prezydent pomaga Putinowi. Boją się, że każdego dnia ich ojcowie mogą być zwerbowani do białoruskiego wojska i zmuszeni do walki. I to jest rozdarcie, bo sami są przeciw tej wojnie, a przecież kochają swoich ojców.

Czy coś zmieniło się, jeśli chodzi o nauczanie?

– Tak. Uczniowie widzą, jak ważne i przydatne są konkretne umiejętności. To zmienia podejście do doradztwa zawodowego, do posiadanej wiedzy i kwalifikacji. Pamiętajmy, że część naszych uczniów została na Ukrainie i walczy. To są koledzy, koleżanki, których przeżyciami w pewnym stopniu żyją pozostali. Dziś obrona ojczyzny na Ukrainie to nie jest teoria, tylko konkretne rzeczy. Ktoś z uczniów wie teoretycznie jak zrobić koktajl Mołotowa. Ale ktoś inny ma bardziej praktyczną wiedzę. A jeszcze inny uczeń ma już osobiste doświadczenie – właśnie przyjechał do Polski, a wcześniej sam te koktajle robił. Ten sam uczeń bardzo źle się czuje, jak tylko usłyszy jakiś nagły hałas… Taka jest wojenna rzeczywistość, która i nas dotyka.

Zmienił się też stosunek do EDB, czyli Edukacji do bezpieczeństwa. Nasza szkoła jest szkołą prywatną. Jej właściciel jest jednocześnie nauczycielem tego przedmiotu. Wcześniej uczniowie potrafili czasem spać na tych lekcjach. Nie interesowały ich. Nikomu się nie chciało zakładać w ramach ćwiczeń masek przeciwgazowych. Bezpieczeństwo to był temat daleki. A teraz wręcz przeciwnie. Wszyscy widzą, że warto umieć się bronić. Interesują się tematem. Kółko strzeleckie staje się bardzo popularne. W obecnym czasie warto docenić Edukację do bezpieczeństwa i jej nauczycieli. Zwłaszcza tych spośród nich, którzy są pasjonatami tego tematu, bo od nich uczniowie biorą najwięcej.

Czego dziś potrzebuje dyrektor, wychowawca, by skutecznie działać i by pomóc uczniom odnaleźć się w obecnej sytuacji?

– Uczniowie potrzebują wsparcia. Trzeba działać, bo taka jest konieczność. Nauczyłam się, że żeby podjąć działanie trzeba mieć COŚ, ale nie trzeba mieć WSZYSTKIEGO. Przed tą wojną były różne szkolenia pedagogiczne. Często dość oderwane, teoretyczne. Nie ważne ile z tego pamiętam i czy na pewno wszystko wiem. Wiem dość, by działać. Trzeba zaufać sobie. Wychowawcom brakuje często wiary w siebie. Brakuje im postawy „wiem ile wiem i to wystarczy”. Tak, jak mówiłam wcześniej, najważniejsze jest aby być blisko, rozmawiać i być uważnym. Każdy wychowawca może to zrobić, bo jest człowiekiem, jest pedagogiem, ma swoje życiowe doświadczenie, swoją wrażliwość. Powinien sobie zaufać i nie bać się wzięcia odpowiedzialności za sytuację i swoje działanie – za takie działanie, jakie w dobrej wierze zdecydował się podjąć.

Bardzo ważne jest wzajemne wsparcie w gronie pedagogicznym. W sytuacji kryzysowej to ogromnie istotne, by móc na siebie liczyć.

A jednocześnie ważne jest, żeby nie brać na siebie nieszczęść całego świata. Ogrom cierpienia ludzi w czasie wojny jest taki, że nie możemy wszystkiemu zaradzić. Ważne, żebyśmy robili tyle ile damy radę i nie wymagali od siebie ani od innych rzeczy niemożliwych.

Państwa szkoła, jako jedna z kilkuset w Polsce, włączyła się w „Szkolną inicjatywę profilaktyczną Nawigacja w każdą pogodę. W ramach tej inicjatywy uczniowie poznają 9 wskazówek na sytuacje kryzysowe – wskazówek, którebardzo praktyczne i pomagają poradzić sobie psychicznie. Z Pani wypowiedzi widzę, że Państwa podejście do wspierania uczniów w sytuacji kryzysowej jest zbieżne z tymi wskazówkami.

– Mam taką zasadę, że aby skutecznie działać, mogę ogarnąć nie więcej niż 5 wskazówek naraz. Tyle, ile palców u jednej dłoni. „Szkolną inicjatywą profilaktyczną Nawigacją w każdą pogodę” zajmuje się u nas inna osoba, która koordynuje temat. Korzystając z aplikacji Instytutu Profilaktyki Zintegrowanej przeprowadziliśmy przydatne dla nas badania wśród uczniów, nauczycieli i rodziców. Ale wybuch wojny przerwał nam dalsze działania zanim zdążyłam poznać bliżej treść proponowanych przez Państwa zajęć.

To zrozumiałe. Pozwoli Pani, że dla czytelników tego tekstu wskażę teraz kilka spośród tych 9 wskazówek. Będą to te, z którymi moim zdaniem Państwa działania są najbardziej zbieżne.

– W takim razie chętnie posłucham.

„AKCEPTUJ TO, CO CZUJESZ

Podejście wychowawcze zgodne z tą wskazówką widać w wielu Państwa działaniach. Na przykład w akceptacji dla trudnych i skrajnych uczuć przeżywanych przez uchodźców lub przez uczniów martwiących się o swoje rodziny na Ukrainie.

„SZUKAJ TEGO, CO DOBRE” i „BUDUJ Z TEGO, CO MASZ

Obie te wskazówki bardzo widoczne w Państwa podejściu. Nie karmić się złymi informacjami cały dzień. Nie siedzieć i nie rozmyślać, ale coś konkretnie robić, w czymś pomóc – tak jak mogę, tak jak umiem. Nie dać się pokonać złu, ale siać dobro, włączać się w wolontariat. Tę samą postawę „budowania z tego, co masz” pokazuje Pani zachęcając wychowawców, by zaufali sobie i działali w oparciu o swoje doświadczenie mając COŚ i nie czekając aż dowiedzą się WSZYSTKIEGO.

„PATRZ DALEKO”

Sytuacja kryzysowa ogranicza nasz horyzont, skupia na bieżących problemach. Ale żyć trzeba też dla przyszłości i nie tracić jej z oczu. I nie tracić wielkich marzeń o przyszłości. Mówiła Pani, że gdy jedni walczą, zadaniem innych jest uczyć się i pracować. Powiedzenie uczniom, że „być może jest między nimi przyszły prezydent Ukrainy” to świetny przykład, gdy wychowawca zachęca, by „patrzeć daleko”.

ODPUŚĆ SOBIE I INNYM”

Mówiła Pani, że nie można brać odpowiedzialności za całe zło wojny i za wszystkich potrzebujących, bo tak się nie da. Postawa dyrektora, wychowawcy, który daje z siebie ile może, ale też potrafi sobie odpuścić, gdy ma już za dużo, to świetny przykład dla uczniów. Oni też potrzebują się uczyć, że zaangażowanie to jedno, a akceptacja własnych ograniczeń to drugie. I obie postawy są potrzebne.


Pani Dyrektor, bardzo dziękuję za tę rozmowę. Była ona dla mnie bardzo pomocna i wiele z niej wyniosłem. Podziwiam Państwa pracę i życzę jak najlepszych owoców. Mam też nadzieję, że ta relacja pomoże nam w lepszym dostosowaniu „Szkolnej inicjatywy profilaktycznej Nawigacja w każdą pogodę” do czasu wojny na Ukrainie i napływu rzesz uchodźców.

– Cieszę się, że byłam pomocna. Ja również dziękuję bardzo.

Wywiad przeprowadził dr Szymon Grzelak, psycholog, prezes zarządu Instytutu Profilaktyki Zintegrowanej.

Zapraszamy do włączenie się w „Szkolną inicjatywę profilaktyczną Nawigacja w każdą pogodę”, które jest nieodpłatne i być może pozwoli przepracować ten trudny emocjonalnie okres dla uczniów.